Kikka pierwotnie była projektowana, by zastosować silnik Tsu-11. Była to bardzo prymitywna forma silnika odrzutowego, który był niczym więcej jak prosta turbiną z dopalaczem. Po testach z tymi silnikami stwierdzono, że ten silnik nie spełni powierzonych mu zadań i prace nad takim rozwiązaniem zawieszono. Wtedy zadecydowano, by opracować i wyprodukować silniki turboodrzutowe dla Kikki. Decyzję taką podjęto w momencie , kiedy z japońskich inżynierów nie miał doświadczenia przy pracy nad takim silnikiem. Skorzystano z doświadczeń niemieckich, ale w bardzo niecodzienny sposób. Silnik wzorowano na niemieckim silniku BMW-003 ale mając tylko zdjęcia i rysunki tego silnika. prace były intensywne i silnik oznaczony Ishikawajima Ne-20 w końcu został zbudowany. Do lata 1945 zmieniono założenia użycia Kikki. Marynarka wojenna zmieniła rolę samolotu jako maszyny do zadań specjalnych i samolot miał być przeznaczony dla pilotów kamikadze.
Pierwszy prototyp przeszedł próby naziemne w fabryce Nakajima 30 czerwca 1945 roku. Po miesiącu samolot został rozebrany i przekazany do Kisarazu – bazy lotniczej marynarki wojennej, gdzie go złożono i przygotowano do lotów testowych. Pierwszy lot maił miejsce 7 sierpnia 1945 roku. Oblatywaczem był pilot komandor porucznik Susumu Takaoka. Samolot podczas pierwszego 20 minutowego lotu spisywał się poprawnie w locie. Drugi lot również odbył się bez problemów. Cztery dni później do samolotu przyczepiono pomocnicze rakietowe silniki startowe. Niestety źle je umieszczono i samolot dojechawszy do końca pasa startowego uległ uszkodzeniu. Zanim uszkodzenia naprawiono skończyła się wojna.
W momencie zkończenia wojny był już prawie gotowy drugi prototyp i prawie ukończona była seria 18-25 maszyn, których produkcję przerwano na różnych etapach budowy. Jedna z maszyn miała być wykończona jako dwumiejscowa wersja treningowa. Inna wersja miała być samolotem myśliwskim z dwoma działkami kalibru 30 mm. Te ostatnie samoloty miały być wyposażone w wersje rozwojowe silników Ne-20 oznaczonych jako Ne-130 i Ne-330.
Przedstawiam go tutaj mimo, że nie walczył na niebie nad Pacyfikem ale jako pierwszy japoński odrzutowiec uważam, że powinien tu zaistnieć



































Podsumowując model kleiło się dobrze, gdyby tylko nie za małe wręgi kadłuba. Tak pasowało wszystko prawie, że idealnie (pomijając moje błędy). Najgorszą wadą wycinanki jest instrukcja sklejania i rysunki montażowe. Opis jest znikomy a rysunki takie, że równie dobrze mogłoby ich nie być. Mimo wszystko polecam dany model. Pomijając powyższe „problemy” jest to model jak najbardziej sklejalny i wart uwagi.